1981 DeLorean
Przejdź szybko do: |
DeLorean – ta nazwa kojarzy się większości z Was zapewne z legendarnym pojazdem z filmu Roberta Zemeckisa „Powrót do przyszłości” z Michaelem J. Foxem w roli głównej. Dzięki temu filmowi z resztą samochód ten wsławił się na całym świecie. Nazwa ta pochodzi od nazwiska jego twórcy – Johna DeLoreana.
W latach 80-tych samochód ten, właśnie po ukazaniu się filmu w kinach, zrobił ogromną furorę. Co drugi chłopiec marzył o przejechaniu się „wehikułem czasu”. Nic dziwnego, że i po latach DeLorean wywołuje duże emocje szczególnie u tych, którzy za młodu oczarowani zostali historią przedstawioną w filmie Roberta Zemeckisa. Jednak to auto to nie tylko rekwizyt filmowy, to także kawał legendy i ciekawej historii związanej z nim i jego twórcą.
John DeLorean pracował w General Motors, gdzie obejmował posadę wiceprezesa. Stworzenie własnego auta było dla niego największym marzeniem. Nazwanie go auto-fascynatem jest stwierdzeniem trochę nie na miejscu – to tak, jakby stwierdzić, że Bugatti Veyron jest nieco szybszy od Fiata Pandy. To był czowiek z wielką pasją i marzeniami, usilnie dążącym do ich realizacji. A że nie było mu dane zrealizować ich u boku firmy GM, postanowił działać na własną rękę i już pod koniec lat 70-tych światło dzienne ujrzał pierwszy prototyp auta, nazwanego później imieniem jego twórcy – DeLorean DMC-12. Seryjna produkcja zaczęła się w roku 1981 i trwała niespełna dwa lata, podczas których wyprodukowano tylko ok 8600 sztuk tego niecodziennego samochodu. Ostatecznie produkcję zakończono w 1982 roku.
DeLorean posiada wiele atrybutów, które powodują, iż jest on wyjątkowy do dziś. Jednym z nich jest rzucające się na pierwszy rzut oka poszycie nadwozia, wykonane ze stali nierdzewnej, podobnej do tej, z której produkuje się np zlewozmywaki. Brzmi może śmiesznie, na tamte czasy to rozwiązanie miało wiele zalet – karoseria jest odporna na rdze i nie trzeba było jej lakierować, co miało także znaczenie w związku z początkowymi planami kosztów produkcji. Innym znakiem charakterystycznym auta są jego drzwi otwierane do góry, które porównuje się do dzisiaj z drzwiami legendarnego Mercedesa SL „skrzydlaka”. Tych cech szczególnych jest więcej, jak jeszcze np. większa średnica kół tylnych niż przednich czy silnik V6 z półki Renault.
Dlaczego tak prędko zakończono produkcję DeLoreana? Powodów było wiele. Jednym z nich był po prostu brak dobrego przyjęcia go przez rynek. Dość nietypowy design, kosmiczne poszycie karoserii idące w parze w wysoką wówczas ceną (ok 28 tys dolarów, co w tamtych czasach było sporą sumą), przeciętną jakością wykonania i brakiem sportowych osiągów nie wpłynęły na powodzenie auta, ani na rynku amerykańskim, gdzie spodziewano się sprzedać najwięcej egzemplarzy ani na starym kontynencie. Nie bez znaczenia był również dość rozrzutny tryb życia Johna DeLoreana, który od początku powstawania fabryki borykał się z problemami finansowymi. Gdyby nie pomoc dziesiątek sponsorów i duża pomoc finansowa ze strony rządu brytyjskiego (fabryka znajdowała się w Irlandii), auto pewnie nie było by produkowane wcale. W czasie produkcji auta zaczęła się fala reklamacji. Niska jakość wykonania zaowocowała dużym nakładem pracy w dokonywanie poprawek. Dodatkowo niska sprzedaż spowodowała skrócenie czasu pracy, a wszystko to i zapewne jeszcze wiele innych aspektów doprowadziło z czasem do zawieszenia produkcji. Nie pomogły nawet kolejne dotacje rządu brytyjskiego.
Podczas tego krótkiego okresu produkcji, DeLorean przeszedł parę drobnych modyfikacji, m.in. otrzymał zmodyfikowane wnętrze i zmienioną nieco przednią maskę. Przez cały okres produkcji dostępny był tylko z jednym silnikiem, dość przestarzałym V6 ze stajni Renault o niewygórowanej mocy 130 koni mechanicznych (przy 5500 obrotów na minutę) i momencie obrotowym 207 Nm (przy 2750 obr. na minutę). Tym samym osiągi nie były powalające nawet jak na tamte czasy – przyspieszenie 0-100 km/h trwało długie 10 sekund, a prędkość maksymalna przekraczała niewiele ponad 200 km/h. Za to przynajmniej zawieszenie było dość dobrze zaprojektowane, skonstruowane zresztą przy pomocy inżynierów z Lotusa. W ten sposób DeLorean z umieszczonym z tyłu silnikiem, nie wykazywał zbyt silnych tendencji do nadsterowności, typowej dla aut z takim rozkładem masy – występowała ona dopiero przy bardzo dużych prędkościach w zakręcie. Przez dość dużą sztywność zawieszenia ucierpiał za to komfort resorowania.
Za co kochamy DeLoreana? Przede wszystkim za jego unikatowość. Te same czynniki, które wyróżniały go w tamtych latach, stanowią dzisiaj o jego aktrakcyjności – doskonałe proporcje, płaska sylwetka, nietypowe poszycie z nierdzewnej stali i podnoszone do góry drzwi. Pozycja siedzenia w kabinie przypomina tą znaną z rasowych aut sportowych, jak np. Lamborghini Countach, jej przestronność zresztą też. To wszystko powoduje, że już siedząc w DeLoreanie czujemy się wyjątkowo, a na twarzy rysuje się szeroki uśmiech, który schodzi z niej najpóźniej wtedy, gdy dociera do nas świadomość, że to nie nasz samochód…
A na koniec największa ciekawostka – DeLoreana można od niedawna kupić, i to fabrycznie nowego! Cała fabryka, razem ze sporym zasobem wyprodukowanych wiele lat temu części, została przeniesiona do USA, gdzie samochody te są produkowane. Technicznie nie zmieniło się nic – do auta można jednak zamówić szereg pakietów, od rozbudowanego systemu audio po pakiet „performance”, dodający mocy silnikowi. Cena DeLoreana w podstawowej specyfikacji zaczyna się od ok 58 tys. dolarów. Wygląda na to, że DeLorean to prawdziwa maszyna do przenoszenia się w czasie – po wielu latach od zakończenia jego produkcji, ponownie można nabyć go fabrycznie nowego w praktycznie dokładnie tej samej specyfikacji, jak przed laty. I poczuć się tak samo, jak na początku lat 80-tych…
Miałem tą niesamowitą przyjemność „poobcowania” z DeLoreanem, w tym przypadku modelem z pierwszej serii produkcji przed dokonanymi modyfikacjami. Znakiem rozpoznawczym tej serii jest np. wlew paliwa umieszczony dość nietypowo pod przednią szybą.
Zapraszam do poniższej galerii zdjęć!